Czy kot żyje?
Penie, że żyje, - ale nie powiedział bym, aby miał się dobrze.
Ledwo żyje,
Ale...
Cała stodoła już jest zawalona częściami blacharskimi i unikalnymi fantami.
Wpadły; kolejne sanki, lampy przednie 2*, alternator, multum innych części.
A więc jest kompletny.
Silnik kręci, ale auto nie jeździ.
Bo...
Bo rok temu kot zwyczajnie nie dostał przeglądu, bo ma zardzewiałe podwozie.
Zresztą i tak nie mam czasu i celu by nim jeździć.
Nie mam też dla niego garażu.
A więc?
Przez ostanie lata w moim życiu zaszły ogromne, niespodziane zmiany.
Nie przypuszczał bym nawet, że może być tak ciężko i tak źle,
ale pomimo momentów zwątpienia, kota nie miałem serca sprzedać.
Bo był ze mną przez te lata, wszystkie te wydarzenia,
w jakimś sensie jest jedyną stałą w moim nie za wesołym życiu.
Musi zostać.
Nie sprzedam go i wyremontuje!
Szukam dobrego blacharza o specjalizacji cyna i lakiernika.