Mercury ( Ford ) Cougar 1999 V6 2,5 l. - Automat.

29 grudnia 2017

Pierwszy mandat.

Mam na imię Adrian.
Mam prawie 30 lat...
I,

hehe,
Nigdy nie dostałem mandatu!

Taki stan rzeczy wynika z moich osobistych przekonań:
Zamiłowania do szeroko rozumianego porządku,
oraz niechęci do łamania prawa.
Zwyczajnie nie mam ochoty oddawać "systemowi ucisku"
nic więcej ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy.
- generalnie bardzo się pilnuję.
A za co dostałem ten mandat?
Jechałem sobie 170km/h po za terenem zabudowanym...
A, nie to nie tym razem!
O taki mandat, żalu bym nie miał. 

W poniedziałek pojechałem na zakupy do Pierdziszyna.
Spokojnie pomykałem między sklepami.
 - normalnie jak przez ostaniach 15 lat.
Przeszedłem przez pustą ulicę, i nagle jak ekshibicjonista z za krzaka,
wyskoczył funkcjonariusz lokalnej policji, wrzeszczy bym się zatrzymał.
Pierwsze co pomyślałem:
O rzesz kurwa, a ten to czego chce?
Pomylił mnie z jakimś bandytą?
- Przechodzie w miejscu niedowolnym, będzie mandacik. 
Ta, ulica niemal, że osiedlowa!
Pusto wszędzie, głucho wszędzie; godzina 10 rano.

Jak nie dozwolonym?!
Chodzę tędy lat 15! i będę przez kolejnych 50 lat!
Nie stwarzam nikomu problemu, - wszyscy tak chodzą,- bo jak inaczej. 
Niestety, jakiekolwiek tłumaczenia były daremne...
Bez szans na pouczenie. 

Pies musi kogoś czasem ukąsić!
By pokazać, że jest psem, - psem skutecznym i groźnym. 
A szczególnie głodny i groźny jest z końcem roku...
Jak cały rok nic nie robił, - to musi dobić sobie do statystyk
te kilkadziesiąt mandatów, na sam koniec, by się wykazać.
I czai się tam całymi dniami, - jak jakiś pedofil przy placu zabaw. 
Zresztą, tu zasady są jasne nie ma mandatów, - nie ma awansów.
I tak, wypisał mi ten mandat na 50zł.

Zwyczajowo musiałem ponarzekać i mu naubliżać w granicach normy...
Tak by nie mógł mi wypisać czegoś za obrazę.
Ale raczej, to jest koloryt jego pracy, że ktoś ma jakiś żal.
Następnym razem powiem:

Mandat?

A prawidłowo towarzyszu, - niech żyje władza ludowa!

Cóż, nie mam zaufania do policji, - nie darzę jej wielkim szacunkiem.
Ale nie jest też tak, że ja ich nienawidzę.
Staram się ich omijać, dokładnie jak obcego psa.  
Zawsze kiedy nasze drogi się schodzą, wiele dobrego z tego nie wynika.
Np. gdy ukradli mi Samsunga A3, - to się jakoś nie popisali.
Specjalnie zaniżyli jego wartość.
- by nie wykazywać przestępstwa, tylko wykroczenie.
Bo przestępstwo, to trzeba odnotować i statystki zaburza.

Nie dziwię się, że w tym kraju wielu ludzi,
a zwłaszcza biednych ma o policji złe zdanie.
Jeśli stosują takie chwyty poniżej pasa, - to sami są sobie winni złej reputacji. 
Właściwe po policji nie spodziewałem się tak prymitywnego zasadzania się na ofiarę.
Takie niehonorowe zagrywki, - to przecież domena straży miejskiej!
Odniosłem wrażenie, że funkcjonariuszowi jest nawet wstyd tego co zrobił.
"Czy na pewno po to wstąpił Pan do tej policji..."
Ale musiał wyrobić limit.
Trudno, traktuję to jako dodatkowy podatek.
Coś jak AKCYZA, czy VAT.
Co by człowiek nie robił, - kiedyś i tak musi im coś im rzucić.
Tym razem opodatkowali chodzenie po ulicy osiedlowej... 
Statystycznie pewnie za kolejnych 15 lat wcisną mi kolejne 50zł, za nic.
W tamtym roku wlepili 1,5 miliona mandatów.
A w tym 2 miliony...
To się nazywa; dobra zmiana!

W ten sposób system ucisku się kompromituje i traci społeczne zaufanie.
Niby tak ciężko pracują na zaufanie i poprawę wizerunku...
A tak lekką ręką potrafią to zaufanie roztrwonić.
Co za niekonsekwencja!
To zwykła hipokryzja. 

Więc tak, pilnujcie się przed świętami i z końcem roku.
Bo inaczej system ucisku, powiększy grono ukaranych za głupotę!

A co do tych 50zł...
Statystycznie przez 15lat trafię na jakiegoś klienta policjanta.
Policzę mu za usługę o 50zł więcej niż powinienem i będziemy kwita.
To wygląda tak;
Policja pożyczyła od mnie 50zł a ja je sobie odbiorę, kiedyś tam :)
Równowaga musi być zachowana!
Lekarzom, prawnikom i sędziom zawsze trzeba liczyć 25% więcej niż by się należało.
Bo w sporej części są to totalne pijawki i kanalie. 
A policji, tyle by się rachunki krzywd wyrównały.  

25 grudnia 2017

Nadkola przednie.

Udało mi się kupić towar iście deficytowy!

Nadkola przednie; w bdb stanie!
W cenie 165zł za 2szt i to z dostawą. 
A teraz, gdy niema w domu (...) nikogo...
To sobie mogę, je obejrzeć dokładnie i przygotować do montażu.
Trzeba tylko skombinować ten brakujący drut.

Wolność dla karpia! - Wanna na nadkola :)


23 grudnia 2017

Przegląd techniczny i OC

Świadomie i celowo przeciągnąłem trochę terminy by doprowadzić do korelacji
Przeglądu technicznego i OC. 

Strategicznie najlepiej zawierać umowy i robić przegląd w grudniu. 
- Bo ew. zmiany i podwyżki są zawsze w... styczniu. 
I tym sposobem, mam cały rok spokoju, i czas by się do zmian przystosować.
A i na podwyżkę się nie załapię, - no przynajmniej nie tak szybko.  
Przegląd kończy się tydzień przed polisą, 
co zmniejsza ryzyko, że sobie zapomnę podbić. 
- Bo listu od ubezpieczalni raczej nie przegapię. 

Przegląd:  

Cóż, po terminie pojechałem na stację diagnostyczną. 
Diagnosta zabrał kota na 30 minut. 
Niczego co by mogło skutkować dyskwalifikacją nie wynalazł. 
Do naprawy jest:

*Tylny przewód hamulcowy. 
*Brak tylnego światła przeciwmgielnego. 
*Wyciek z misy olejowej.
 Ale, w polskich realiach takie detale nie dyskwalifikują auta. 

Byłem bardzo zaskoczony, że to auto przeszło przegląd.
Wydawało się, że ten diagnosta sobie bimba i robi to byle jak...
Jedak Ojciec stwierdził, że to najbardziej pedantyczny przegląd jaki w życiu widział!
To właściwie tłumaczy; czemu po drogach poruszają się trumny na kołach. 

OC:

Moje auto:
Mercury Cougar 1999 r V6 2,5l. Automat.

Moje miasto rejestracji:
20,000 ludzi. (Blisko Krakowa)

Moje zniżki:
50-55%

Mój wiek:
29lat.

Ubezpieczalnia: UNIQA
Umowa zawarta 23-12-2017r
Okres umowy 1 r.

OC 729zł
NNW + coś tam 47zł.
(Nie wiem czy to ma jakiś sens, ale...)
A więc 776zł na rok. 

Rok temu było 949zł.

Agent ocenił, że jeśli nie będzie podwyżek, i nie spowoduje szkody...
To za rok osiągnę max zniżek i OC zejdzie poniżej 700zł.
Uważam, że już teraz nie jest tak źle. 


Aczkolwiek, ten system jest zwyczajnie chory!

 - bo sowim kotem zrobiłem przez rok: 1500km!
W nowym roku też pewnie nie zrobię więcej niż 5000km.

OC powinno być naliczane on-line na podstawie danych z tachografu.
Przebieg + prędkość + dane z GPS + zniżki + wiek.
I pobierane z konta ostatniego dnia miesiąca. 
Nie jeździłeś np. zimą? - to nie płacisz.

I wtedy było by uczciwiej.  
Tak, wyraził bym zgodę na śledzenie,- bo ja nie łamię przepisów i jeżdżę bardzo mało. 
Zresztą, już teraz mogli by te dane mieć, - tyle, że bez mojej zgody. 
Nie da się już uciec przed cyfrową inwigilacją. 
A jeśli myślisz inaczej, to jesteś naiwny. 

27 listopada 2017

Opony zimowe, problem z zakładaniem.

Opony zimowe, problem z zakładaniem.

Opiszę Wam jaka dziwna sytuacja mi się przydarzyła.
Kupiłem sobie te opony całkiem nowe i z pewnego źródła.
Pojechałem do gumiarza z nowymi felgami i z nowymi oponami.
By mi je założył i wyważył.
Niby nic szczególnego, rutynowa czynność.

Ale nie wiem co poszło źle, czy jak to Spier****ł ?
No właśnie, że jak to było:
Ech, jak to w Polsce C...
Może i tanio.
Może i się starał.
Może i było profesjonalnie.
Nawet FV dał!

Ale co z tego jak 3 dni później auto stało na 3 kapciach!
Dopompowałem i pojechałem z reklamacją.
Gumiarz był w szoku,- felgi zdjęto, utopiono w wodzie i okazało się, że jest OK.
Więc jak jest OK?
Jeśli przecież nie jest OK!

Felgi piękne, zimowe alu. 16stki oryginał prawie nowe.
Wentyle sprawne.
Opony nowe!

Dlaczego powietrze schodzi, skąd uchodzi?
A ch** wie, o przepraszam, nawet ch** nie wie.

Zostawiłem auto na zakładzie.
Zdjęto opony z felg założono ponownie na kleju / solidnym uszczelniaczu!?
Upłynął miesiąc,- powietrze nie schodzi.

Wszystko było by nawet akceptowalne, gdyby nie to, że do poprzednich 60zł musiałem dopłacić jeszcze 70zł, tym razem bez FV :)

Chcesz mieć dobrze; zapłać ponownie!
A ja głupi myślałem, że nic mnie już nie zaskoczy!

I dalej nie wiem co było przyczyną całej tej sytuacji.
Nigdy wcześniej opon nie zmieniałem więc, - no nie wiem.
Ale może ktoś z Was zna odpowiedź?


22 października 2017

Zimowanie kocura: Opony i wosk.

Jak wiadomo zima to kiepski czas, dla każdego kota.
I mój lekko miał nie będzie!
W tym roku nie ma co liczyć na jakikolwiek garaż.
Cóż zostaje na zimowanie pod chmurką...
Serce boli na samą myśl o tym, - ale nie mam innej opcji.

Wczoraj założyłem nowe felgi i opony zimowe.
Na zimowe opony skompletowałem sobie 5szt. oryginalnych felg 16'.
do Cougara przed-lifta z 1999r.
Wszystkie w stanie idealnym, - piękny komplet!
O oponach pisałem wcześniej:
Kormoran SNOWPRO B2 2017 205/55/16

Cała usługa wymiany kosztowała zaledwie 61zł.
Dziwnie mało jak na:
Ściągnięcie starych felg i rozebranie ich z opon.
Założenie opon na nowe felgi, wyważenie ich, a potem założenie na ośki.

Ot i jakaś zaleta życia na wschód od Wisły...
Wiele usług jest tu zwyczajnie: tanich. 

Po wywaleniu 8 letnich zajechanych na śmierć kruszących się w oczach,
starych opon zimowych i RSC, - poczułem się jak w zupełnie innym aucie.
Nic nie bije po kierownicy, - droga jakaś taka równa...
Jak ja mogłem na tym jeździć?!
I to jeszcze początkowo bez wspomagania kierownicy :)
Teraz to auto płynie po drodze.

W ramach przygotowań do zimy postanowiłem solidnie kota zawoskować.
Ale najpierw trzeba było go porządnie umyć.
W Polsce C na ten cen wystarczy 5zł.
Do woskowania użyłem:  COLOR MAGIC Turtle Wax + KR Green.
Nabyłem go za 18,50zł w Marko i chyba taniej się nie dało.

Utopiłem go w tym wosku, poczekałem aż wyschnie
i wycierałem przez 2 godziny.
By pozbyć się tego paskudztwa, a nie było łatwo.
Rezultat był z grubsza taki, jakiego oczekiwałem.
- Kolor stał się żywszy, małe rysy zniknęły, a newralgiczne miejsca stały się wodoodporne. Nie ścierałem wosku z miejsc których nie widać.
Przy okazji ubrudziłem woskiem czarne plastiki i uszczelki, ale cóż...
Mądrym Polak jest po szkodzie.
Może dlatego tyle mądrości jest w tym narodzie?
Nie założyłem też rękawiczek, więc i domyć się nie było łatwo.

A jak już wiecie, ciepłej wody to u mnie zwykle: Niet!
Internetu też ostatnio Niet!, prądu czasami też Niet!
A wszystko co na gaz, to nie działa.

Jak wiecie, nie lubię gazu.

Cóż, miałem okazję przyjrzeć się dokładnie temu autu, niestety:
nie jest za dobrze.
Rdza! Wszędzie są siedliska rudej.
Nie będzie łatwo ją wywalić, - ale dam radę!

Wiosnę zaczynam od remontu całego podwozia, zacisków, i nadkoli. 

8 września 2017

LPG? Raczej energia elektryczna!

LPG?
 
Jak już wiemy:
Kocur pali 15l na 100km.
Co by nie robić, to poniżej 13l nie zejdzie. 

Więc przyszła mi do głowy ta myśl parszywa;
Gazem potraktować go!
Jednak, w porę się opamiętałem.

Montaż instalacji LPG, zwrócił by się po 30tyś km...
A zanim tyle zrobię, to silnik zacznie się rozsypywać.
Zresztą nie mam ochoty użerać się z gazownikami, regulacjami, przeglądami.
Nie mam pewności co do tego, czy gaz na stacjach jest koszerny...
Zresztą: koszerny gaz?
- Dobre sobie...
(Chodzi o to by nie jechać na ubogiej mieszance.)
Jak się już ktoś trochę zna,- to dostrzega wady LPG.
Wady, co jednak przesłaniają te ekonomiczne zalety... 
Lecą szybko; świece, wtryskiwacze, a i gaz bywa brudny, a skład jego różny.

Kupiłem to auto bo jest proste i niezawodne,
- by nie bywać u mechanika za często.
I nie chcę tego teraz zmieniać!
Montaż LPG wymagał by więcej uwagi, zachodu i częstszego serwisu.
Auto jest od tego by jeździć, a nie stać u pana Mietka; bo przepławka, albo sonda coś odpierdala, albo nie ma mocy, albo pali za dużo LPG, albo śmierdzi tym gazem.

Jeśli mam kiedyś zrobić konwersję napędu to pójdę na całość;
Jak padanie skrzynia lub silnik, - to przerobię wszystko na prąd.
I będzie pierwszy elektryczny kot, z przyspieszaniem poniżej 7s do 100.
0 emisji CO2, niskie OC, i co najistotniejsze: 15zł za 100km. 

Jak już coś robić to naprawdę na bogato, - albo wcale!

Niestety na obecną chwilę nie ma tak dobrych baterii, by wytrzymały 10lat.
A koszt konwersji to jakieś lekko licząc 15-20tyś zł.
Ale koszty konwersji spadną,- baterie będą pojemniejsze i bezpieczniejsze.
Dlatego w jakiejś tam przyszłości postawił bym na prąd, - a nie na LPG.

Zaletą konwersji na prąd jest fakt, że wszystko będzie zwyczajnie: NOWE!
I 100tyś km spokojnie będzie można zrobić - bez serwisu.
Na zimę i tak kupię samochód terenowy 4 AWD.

20 sierpnia 2017

Zimowe opony.


Zabrałem się za kupno opon; zimowych.

Dlaczego w lecie?
Bo mam obecnie 7 letnie opony z przypadku, sparciałe, zdarte i niebezpieczne.
Letnich na felgi 16 kupować nie chcę,- a mam obecnie tylko oryginalne 16tki.
- Które będą felgami zimowymi.
Na lato (przyszłe lato) kupię sobie 18stki.
A więc trzeba wybrać jakieś zimówki na oryginalne felgi Cougara z 1998r.
(Napis na ramionach więc; 1998r)
Felgi są w idealnym stanie,- więc jeszcze posłużą.
Nie chcę kupować Nokian czy Yokohama.
- bo docelowo kocur nie będzie eksploatowany w zimie, teraz to taka prowizorka. 
Ale ważne by opony kupić nowe, - tak by były ew. sprawne na 7 sezonów. 
Kormoran, jest tani i wystarczająco dobry dla kogoś kto jeździ przepisowo.

Tylko jaki rozmiar?
Obecnie mam 205/55/16
Skoro takie są to i pewnie by być mogły.

Ale na drzwiach jest:
205/60/15 i 215/50/16
Na kocich stronach:
205/60/16 i 215/50/16

Więc co lepsze? 205/55/16 vs 205/60/16 vs 215/60/16 vs 215/55/16
A może 215 są właściwsze dla tych felg?
A może jest to totalnie bez znaczenia?
***
Po lekturze wątków na kocim forum już wiem, że 205/55/16 są standardowym wyborem.  
Więc nie ma co tam spamować.
Ale ciekawość nie została w pełni zaspokojona, więc ośmielę się zapytać.
Może na opony zimowe lepsze będą 60tki?
Większy balon, to i większe dziury przyjmie. 
***
Finalnie i tak kupiłem Kormorana SNOWPRO B2 2017 205/55/16
27 Tydzień 2017 r Nowe, za 550zł...
Prawie za darmo.
Jak to w PL, się nie ma $, ale ma się te znajomości! 

19 sierpnia 2017

Cougar jako pierwsze auto.

Wielu znajomych zwraca mi uwagę, że:
Kocur jest autem za szybkim, jak na to pierwsze.
Naprawdę?! Co o tym sądzę?

Mam 29 lat, a prawo jazdy od 6 lat.
Wbiłem 50% zniżek i kupiłem swoje pierwsze auto.
Dlaczego tak późno?
Tak wyszło, że po bardzo kosztownej przeprawie z MORDami
tak zwyczajnie byłem spłukany,- a potem tak jakoś to zleciało...
No co?! No bywa i tak.
Nie jeździłem przez ostanie lata, więc musiałem sobie przypomnieć.

Dokupiłem sobie kilka godzin w quattro, - pojeździłem po centrum miasta.
Gdy nabrałem pewności, że jest dobrze przesiadłem się do swojego kocura.
To raczej kwestia odpowiedzialności, niż strachu.
Głupio było by stracić swoje zniżki na pierwszym zakręcie, - albo kogoś uszkodzić.

Jak wyglądała pierwsza jazda?
Normalnie.
A jak wyglądać miała?
Wsiadłem, ruszyłem i szybko zrozumiem, że z gazem; to wypadało by się obchodzić delikatnie,
- a po za tym auto jak każde inne, tylko lepsze!
Widoczność bardzo dobra.

Co miało by się nie udać... 

1. Automat.
2. Przedni napęd.
3. Płaska niska sylwetka.
3. Nie za duże, nie za małe.
To auto wiele może wybaczyć :) 

Nie ma się czego bać!
Nikt nie każe wciskać gazu w podłogę!
O tym decyduje człowiek, a nie maszyna.
Moc nie jest zła, zły może być tok myślenia i ew. brak pokory.
Mam już prawie 30lat, - idiotyzmy młodości szczęśliwe mnie ominęły.
Zresztą 170KM z tej V6 2,5l. No w tych czasach, nie jest to jakiś kosmos!
Byle gulf 1.9 TDI może mieć teraz 250KM.

Jeśli ktoś jest młodym, niepokornym, brzydkim, wściekłym
pryszczatym gnojkiem, który chce latać z prędkością światła,
po swej wsi lub po dzielnicy, osiedlu, pod GS czy OSP ;)
To zabije się: gulfem, e34, calibrą, czymkolwiek dosłownie.

Znałem i takich co się zabili golfem II.
Można? - A pewnie, że można.
Nie takie to trudne jak się okazuje.

Jeśli ktoś jest rozsądnym człowiekiem, bez problemu sobie poradzi.
Gorzej jest z ekonomią.
Pali mi to 14-15l na 100km - przy normalnej przepisowej jeździe.
Niedługo się wezmę za ten problem.
Ewidentnie coś jest nie tak, - ale puki co jakoś z tym żyję.
Sondy lamda? check engine?
Skoro świeci, znaczy że działa. :)
Spodziewał bym się raczej 12-13l.

Z perspektywy czasu:
Dostrzegłem kolejną zaletę i powód by kupić sobie to auto!
- Unikalna społeczność jego użytkowników! 
Właścicieli kotów jest na tyle nie wielu,
by stworzyć sprawną, konstruktywną grupę. 
Jeśli poważnie podchodzisz do sprawy, - zawsze Ci pomogą.
Łatwo jest o informacje, rady, deficytowe części pomogą znaleźć.
Jednak jeśli jesteś chamem i pytasz po raz setny o temat wałkowany od 2005r.
Nie licz na wyrozumiałość! "od tego jest wyszukiwarka" :)
Bądź swój dla swoich, a wszystko będzie dobrze.
Zdecydowanie warto, zacząć od Cougar!
A potem kupić sobie drugie auto, np. jak w moim przypadku; terenowca.

Kocie forum?


Jadąc sobie przez Kraków, - Tak, jestem z okolic!
Natrafiłem na kota z nalepką:

Cougar Klub!?

A więc istnieje jakiś bastion fanów i posiadaczy tego auta?
Skoro jest, to trzeba do niego dołączyć!

Może wreszcie poznam sensowne odpowiedzi na niektóre pytania.
Może ułatwi to trochę prowadzenie projektu.
Ktoś musi wiedzieć, gdzie np. kupić nowe uszczelki drzwi... 
Ciekawe ile tych kotów w PL jest, i czy jest jakiś Mercury?

No to myk: 
http://www.cougarklub.pl/forum/

Zarejestrowałem się!
Mój nick Olexy.

Trzeba się teraz przywitać i jedziemy z tematem! 

Dlaczego akurat Cougar?

Dlaczego akurat ten kocur!?
"Mogłeś kupić każde inne auto! Np. Gulfa IV!
- No właśnie, pewnie jeszcze: 1.9 TDI..."

Ta historia zaczyna się gdzieś w 2008r...
Po zdaniu egzaminu na prawo jazdy (...) A, wiemy jak jest :)
Jak każdy młody miałem; 0zł, - albo nawet mniej niż 0zł.
Nie było by mnie stać nawet na golfa II, o paliwie, czy OC,
- to nie wspomnę nawet!

Więc jako ten z nielicznych poszedłem do pracy, - zaraz po szkole średniej.
Nie stać mnie było na studia, - zresztą uważałem je za stratę czasu.
Lepiej było iść do pracy, niż na jakieś humanistyczne kierunki.
A tylko na takie miałem indeksy...
Od dziecka wiadomo było, że nie mam uzdolnień w naukach ścisłych.

Zawsze byłem fanem Amerykańskiej motoryzacji.
- benzyniaków z układem V6 / V8.
Gdzieś w 2009tym miałem już możliwość kupna Forda Cougara.
Wtedy kosztował 13,500zł. Była to cena okazyjna, - jak za ubogą wersję.
Bardzo mi się podobał! Był taki: Amerykański :)
Mogłem go kupić, - ale nie chciałem pożyczać.
Zresztą nie miałem jeszcze zniżek na OC.
Zdawałem sobie też sprawę z kosztów utrzymania. Więc odpuściłem sobie.
Jednak postanowiłem, że kiedyś go sobie kupię!

Minęło kilka lat, do pracy miałem blisko, więc nie szukałem samochodu.
Kokosów z tej pracy nie było, ale coś tam się odkładało.
(Własna działalność gospodarcza,- kosmicznie wysoki ZUS,
skutecznie chronił mnie przed nadmiernym wzbogaceniem się.)
Jednak z czasem zwyczajnie chciałem mieć coś swojego.
Coś fajnego, innego niż wszyscy.
Jakieś auto z duszą, ale jeszcze do jazdy, - więc też nie zabytek.
Jakoś tak z końcem 2016r wszedłem na e-bazarek.
Jak zwykle, oglądałem amerykańskie wozy.
Nawet nie w celu kupna. Takie mam hobby, - bardzo dobrze znam ten rynek.
I przeglądając "Amerykańskie>>Mercury", trafiłem na: Cougara!
Jakież było moje zadziwienie! To jest Mercury?
Co to jest, przecież to Ford...

Automat, wersja amerykańska?
Skóry zadbane, w kolorze miodowym.
Alufelgi.
Klimatyzacja. (sprawna)
Pełna elektryka. (sprawna)
Wzmacniacz, dobre radio i resztki porządnej instalacji audio!?
Piękne amerykańskie lampy przednie!
I cena, no wreszcie: POLSKA! - około 1000 Euro :)
I to wszystko kilka km. od mojego domu?!
Wybór więc był oczywisty!
Nie wiem czy to ja go wybrałem, czy on wybrał mnie.
To była ślepa miłość, jak do M. 
Nie specjalnie się targowałem, - bo i tak było pewne, że go kupię.
4200zł. - A więc po cenie złomu!
Trzeci właściciel w historii tego auta, nie płakał jednak jak sprzedawał.
- Jemu ten kocur zwyczajnie zawadzał.
Auto było w kiepskim stanie wizualnym.
Ale technicznie, - nie wiele trzeba było zainwestować.
W tej cenie spodziewałem się wszystkiego co najgorsze!
Więc nie zadziwiło mnie to, że jest choinka na desce.
Przecież i tak było Boże Narodzenie!
Są święta, jest i choinka...
Opony 7letnie?
To co? Znać, że nie był ostatnio eksploatowany.
Części tanie, - od mondeo.
Na e-bazarku obfitość wszystkiego.
Silnik mocny i pancerny.
Wszystkie rozwiązania techniczne; prymitywne z lat 90tych, no i fajnie!
Elektroniki mało, - tak jak lubię.
Tylko skrzynia i układ IMRC może być problemem, jak by coś.
Ale i tak nie chciałem manualnej, a IMRC to jakieś 500zł.
-Przeżyję.
Rdzy nie wiele, - auto sprowadzone z USA.
Zdrowa baza na klasyka.
Auto niezbyt popularne wśród wiejskich tunerów i rycerzy ortalionu.
Bo to nie jest ich target. Jak mieli by upalać kapura przednio napęd-owcem?
A więc nie zajechany, nie modowany, nie tuningowany.

Remont nie wydawał się wyzwaniem.
Zakładałem budżet remontu na jakieś 10k.
Teraz wygląda to bardziej na 15k.
I w pełni akceptuję taki wydatek w perspektywie 2-3ch lat. 
Głównym wydatkiem będzie całościowe przemalowanie:
z wnękami i komorą silnika.
Oraz, alufelgi letnie i remont zimowych.
Naturalnie zacząłem od mechaniki.
Mechanicznie musi być w 100% sprawny.
To udało się osiągnąć dość szybko.
Przeszedłem później do kompletowania wszelkich detali, - bo auto było zaniedbane.
Wiele też było Januszowskich napraw,- no to akurat bardzo boli.
I z tymi detalami zaczęły się schody.
Niektóre szybko i za grosze zgarnąłem, - ale inne są słabo dostępne.
Jednak w dalszej perspektywie uda mi się to w 100% skompletować.
Wyznaczyłem też ogólny wstępny kierunek rozwoju.
Auto będzie odrestaurowane, - bez tuningu typu progi, czy laminat!
Nie akceptuję ingerencji w fabryczną linię tego wozu; jest piękna.
Nie będzie też przekładania przed lifta na po lifta i odwrotnie.
Mam przed lifta i taki mi się podoba.
Wydech będzie podwójny,- ale dyskretny! A nie jakieś rynny.
Ma to mieć styl i smak.
Moc nie będzie zwiększana, - jest wystarczająca. 
LPG nie mam zamiaru montować.
Felgi 17 na lato, 16 (oryginalne, stan idealny) na zimę.
Auto nie będzie obniżane!
Zależy mi na zachowaniu walorów użytkowych.
Malowanie będzie, zgodne z fabrycznym. (opcja 1)
Albo będzie szokiem dla całego świata! (opcja 2)
Nie jestem na dzień dzisiejszy pewien którą drogę wybrać.
I dlatego właśnie 15k na remont, to też może być: mało.
Bo lakiernicy i blacharze wysoko się cenią.

Jak ma być dla siebie, na całe dekady to nie ma co oszczędzać.
Wolę odrestaurować youngtimera, niż brać np. dacię w leasing.
Życie to sztuka wyboru, i tyle.
Ja wybrałem tak, ktoś powie, że to źle,- no trudno.  
Docelowo to będzie moje drugie auto, - tylko na lato!
Na zimę kupię sobie forda Bronco lub Chevroleta blazera.
Jednak to trochę dalsza perspektywa, - dlatego jeszcze będą te zimówki. 

Jak ja to widzę? - Solidnie i na bogato!
Mam zasadę; Porządnie, - albo wcale.
No i co, że wydam finalnie 20-25k?
A jakie auto można za to kupić? - Używaną dacię?
A więc, chcę go właśnie dokładnie tak przemalować, przy opcji 2.


 

27 lipca 2017

Poszukiwane części do Cougara.

Witajcie!

Remont kocura trwa!

Zdecydowałem, że wszystko będzie jawne.
- Nie zamierzam kiedykolwiek sprzedać auta!
- A więc nie zależy mi na ukrywaniu kosztów.

Więc niedługo opiszę dokładnie co zrobiłem, kiedy i ile kosztowało.
Wymieniałem w nim hurtem; wszystko co nosiło znamiona zużycia. 

Kocura nabyłem w Grudniu 2016r.
O powodach takiego wyboru napiszę osobno,- to długa historia.
Dalej poszukuję pewnych detali:

2. Sprawnych łapek do osłon przeciwsłonecznych, w kolorze ecru.
3. Druta prawego do mocowania plastików nadkola.
4. Uszczelek drzwi, ale w stanie bdb. - Bo te co mam już parcieją.
5. Zaślepki z kocią mordką na boczek drzwi kierowcy / pasażera.
6. Osłony głośnika na tylny boczek, - moja ma pęknięte zaczepy.
7. Długiej oryginalnej anteny radia - dachowej.
8. Dekielków do oryginalnych felg 16, - ale w stanie bdb.

Załączam zdjęcia, tak by nikt nie miał wątpliwości:
Ktokolwiek widział ktokolwiek wie, niechaj napisze!
I jedziemy dalej z tematem.