Mercury ( Ford ) Cougar 1999 V6 2,5 l. - Automat.

3 września 2018

Jazda z trupem, - kot zdechł.

Wracałem z zakupów w pobliskim Pierdziszewie,
ktoś jechał za mną, mrugał mi światłami i wymachiwał ręką.
Nie wiedziałem po co, zajechałem na myjnie, a gość za mną.
I mówi mi, że tylne koło odpada, że to auto to jest trumna na kołkach,
że jak zaraz wezwie policje; to zabiorą mi dowód rejestracyjny.

Tak, może i miał rację...
Gdybym widział coś takiego, też bym starał się coś z tym zrobić. 
Powiedziałem, że mieszkam bardzo blisko i zaraz koło dokręcę.
Jak zacząłem się temu przyglądać w lusterku wstecznym
to faktycznie to koło się niepokojąco kiwało.
Tylne lewe.
Nie dokręciłem, bo mój klucz do kół ma za duży łepek jak na dziurkę w tych alufelgach.
Jednak jechałem bardzo ostrożnie.
Co gorsza nie było opcji by koło było faktycznie odkręcone!
Bo od wizyty u wulkanizatora, zrobiłem może 200km.
A śruby są oryginalne, prawilne do alufelg.

Dojechałem do domu, wujek stał na branie swoim VW T4.
Nie mogłem więc w nią wjechać. 
Stanąłem; nagle silnik zgasł i auta już nie mogłem odpalić.
Miernik wskazywał 7,4V...
Cóż powiedziałem by założył linkę holowniczą.
Podholował mnie 20 metrów bym wjechał w tą bramę.
Ludzie chcieli mnie zlinczować, bo auto stało na środku psa ruchu.
Z akumulatorem tak słabym, że nawet światła awaryjne nie działały!

Ech, jak dobrze że kot odwalił kitę centralnie pod moim domem!
Jak holować automat?
Nie wiem, zrobiłem to na (N)eutralu, inna opcja wydawała mi się niedorzeczna.
Mam nadzieję, że nic się w skrzyni nie zmieliło.
Nie powinno, to jest pancerne ustrojstwo z minionej dawno epoki. 

Skoro tak się stało, to zapewne jechałem na alternatorze,
a gdy silnik stracił obroty prądu brakło nawet na elektronikę pokładową.
Ale skoro tak, to jakim cudem auto w ogóle udało się odpalić na myjni 4 km wcześniej?!
Cóż, z tym akumulatorem miałem już nie raz kłopoty, z brakiem prostownika też.
Ale żeby było tak źle, że automat gaśnie na środku drogi?! 
No nie przypuszczał bym.

Co do koła to nie znam jeszcze przyczyny tego bicia.
Może zajechane łożysko, może opona wybulona, może zawieszenie.
Wszystko tam może być zajechane jednocześnie. 

Tak to jest jak się kupuje auto za 1000$
Trzeba je potem zbudować sobie od nowa.
Strach tym jeździć!
Pochłania to masę kasy, a nawet początku remontu nie widać.
I być może dlatego coraz mniej kotów na ulicach!?
No cóż, i tak miał iść na remont,- bo mam założyć nowe heble.
To się coś rozjaśni.

Tak to jest, często ta ślepa miłość, staje się z czasem przekleństwem.
Jeśli nie masz kasy, omijaj kobiety i Cougary szerokim łukiem! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bądź uprzejmy, szanuj Polski język i nie spamuj.